Pocztówki tłumaczeniowe: Zena Alzinc w Tartus, Syria

Zapytajcie przeciętnego widza wiadomości, co przychodzi mu na myśl, gdy mówi się "Syria", a raczej nie usłyszycie opisu liberalnego, kosmopolitycznego miasta z elegancką promenadą Corniche, bogatą tradycją kulinarną, kolorowymi targowiskami pachnącymi świeżymi owocami i warzywami oraz XII-wieczną katedrą. Nie wspominając już o zamkach, wieżach, artefaktach i ruinach całego palimpsestu cywilizacji, od fenickiej do aramejskiej, od kananejskiej do chrześcijańskiej i islamskiej. Co więcej, miasto otoczone jest dziewiczymi krajobrazami pofałdowanych, zalesionych wzgórz, usianych starożytnymi ruinami i nawadnianych przez tryskające rzeki. Ale z drugiej strony, być może przeciętny widz wiadomości nigdy nie widział, ani nawet nie słyszał o Tartusie.

Oczywiście to nadmorskie miasto nie jest całkowicie chronione przed konfliktem nękającym inne części kraju - w każdej rodzinie jest syn, ojciec, brat, który jest na czynnej służbie walcząc z frakcjami terrorystycznymi lub został zamęczony - ale mimo to jest to miejsce, w którym życie toczy się prężnie i gdzie pogoda jest piękna przez cały rok.

 

W przeciwieństwie do Damaszku, z jego zatłoczonymi dzielnicami i dusząco wąskimi uliczkami, Tartus jest dobrze zorganizowany i przestronny. Poza starym centrum, większość miasta została zbudowana w ciągu ostatnich dwudziestu lat, a jego ludność pochodzi z okolicznych wiosek, a ludzie przybywają w poszukiwaniu możliwości, jakie stwarza rozwój wybrzeża - Tartus jest najważniejszym portem w Syrii i stanowi jej główne połączenie ze światem.

Samo Corniche jest bardzo popularne wśród miejscowych, zarówno jeśli chodzi o spacery, jak i sport czy wędkarstwo. Pełna kawiarni i restauracji, jest idealnym miejscem na wieczorne przejażdżki, szczególnie w okresie Bożego Narodzenia lub Ramadanu, kiedy wszystkie dekoracje wychodzą na światło dzienne. Piaszczysta plaża jest zatłoczona w lecie, a drinki i shisha są na porządku dziennym, a wszystko to przy dźwiękach popularnej muzyki. Obecnie większość turystów to Syryjczycy, ale kiedy panował pokój, ludzie przyjeżdżali z całego świata, aby spróbować radości Lewantu.

Tymczasem w centrum miasta , aromaty garbnika, falafela, fatayera, shawarmy, shish tawook czy grilla pozostaną w pamięci po spacerze ulicami. Jedzenie jest tu podniesione do rangi sztuki, a miejscowi zawsze poszukują nowych smaków, wprowadzanych przez szefów kuchni z krajów sąsiednich i europejskich, kiedy nie odwiedzają starych, tradycyjnych syryjskich przepisów, konkurując ze sobą w przygotowywaniu z miłością domowych dań yabrak, mulokhia, shish burak, mahshi, tabouleh, fattoush, kibbeh, kuftah, hot fish, maklooba, burghol i frikeh, przyrządzanych na bazie najczystszej lokalnej oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia. I nawet nie zaczynajmy od bogactwa słodyczy, takich jak kunafah czy hriseh, ciast i baklavy.

Tartus jest również domem dla Zeny Alzinc, tłumaczki z języka angielskiego na arabski, która rozpoczęła pracę w 2007 roku po ukończeniu studiów z literatury angielskiej. W tamtym czasie tłumaczenie trudno było uznać za "prawdziwy biznes" w Syrii, a wynagrodzenie było wypłacane w groszach. Poza tym, dostęp do Internetu był rzadkością, a praca online była dziwna. Za namową ojca, z ogłoszenia w gazecie, Zena zgłosiła się do libańskiej firmy poszukującej absolwentów. Wynagrodzenie było trzykrotnie wyższe od syryjskiego i wszyscy myśleli, że to oszustwo, dopóki pieniądze nie wpłynęły na konto Zeny.

 

Było to jednak wyzwanie, niełatwe przy tak słabym dostępie do Internetu i niewielkim doświadczeniu, nic więc dziwnego, że myśli Zeny wróciły do tłumaczenia. Natknęła się na wszechświat freelancerów, w tym i ProZ.com, i zdecydowała, że życie freelancera jest dla niej.

Ale najpierw musiała pokonać opór rodziny. Jej rodzice uznali, że praca nauczycielki w rządowej szkole na wsi pod Idlebem jest o wiele bezpieczniejsza, ale dla niej to był ślepy zaułek. Głównym zmartwieniem dzieci było osiągnięcie dojrzałości i zamążpójście, aby urodzić jeszcze więcej przyszłych robotników rolnych. Zena była sfrustrowana bezsensem tego wszystkiego, więc wyjechała do Latakii, aby dodać do swoich obowiązków studia literackie, wciąż mając nadzieję, że uda jej się zostać tłumaczką, a jednocześnie pracować jako nauczycielka. Trzeba przyznać, że nie miała zbyt wielu klientów w kolejce, bo "nie była w stanie utrzymać tych wszystkich arbuzów dwoma rękami". Tłumaczenia musiały odejść, aby uratować pracę nauczycielki, która przynosiła stały dochód.

 

syria

Później, po wspaniałym małżeństwie (z tłumaczem!) i urodzeniu pierwszego dziecka, nadszedł odpowiedni moment, aby spróbować ponownie. Zena była regularnym gościem na ProZ.com, szukając każdej możliwej okazji. Po kilku jednorazowych tekstach pojawił się stały, choć słabo opłacany klient. Internet był teraz szybszy, a tłumaczenie stało się częścią jej codziennej rutyny. W 2015 roku została członkiem ProZ.com i w tym samym roku uzyskała status tłumacza przysięgłego. Od tego czasu prawie wszyscy jej klienci znaleźli ją na ProZ.com, co uważa za najbezpieczniejszą i najkrótszą drogę do profesjonalizmu, jak często powtarza nowym absolwentom...

Przy trójce małych chłopców nie ma oczywiście czegoś takiego jak codzienna rutyna. Ale kiedy dzieci pójdą już do szkoły, prace domowe zostaną uporządkowane, a kilka filiżanek yerba mate, czarnej herbaty lub kawy dostarczy paliwa, zaczyna się praca.

 

Zena i jej mąż Wasim, były prawnik, spędzają cały dzień przy komputerach, tłumacząc, edytując, łącząc się w sieci i rozmawiając. Jej teksty dotyczą głównie IT i lokalizacji gier, ale czasami także marketingu, mediów i edukacji, a ciekawym zadaniem jest tłumaczenie książki Toni Morrison - jednej z jej ulubionych pisarek - dla Ministerstwa Kultury.

 

Ponieważ lokalne firmy oferują tak niskie stawki, w Libanie, Emiratach Arabskich i na całym świecie można znaleźć bogatsze łupy. Nawet gdyby krajowe stawki były wyższe, biurokracja zawsze spowalnia bieg spraw - samo uzyskanie certyfikatu tłumacza przysięgłego zajęło rok, do tego cała sterta upoważnień. Do tego dochodzą przerwy w dostawie prądu, które wymuszają zakup drogiego sprzętu zapasowego. Dlaczego tak drogiego? Bo handel jest zdominowany przez watażków, oczywiście! Co więcej, w pewnych okresach w przeszłości, brwi były podnoszone, gdy ktoś miał do czynienia z zagranicznymi firmami lub otrzymywał pieniądze z zagranicy - co samo w sobie nie jest łatwe, ponieważ PayPal i tym podobne są w Syrii zakazane. I tu właśnie z pomocą przychodziła hojność kolegów tłumaczy poznanych na Facebooku.

Pomimo tych wyzwań, Zena walczy dalej i odnosi sukcesy, czasami czując się obciążona błędami i złymi wyborami, ale zawsze zainspirowana słowami Mayi Angelou: Rób to, co potrafisz najlepiej, dopóki nie będziesz wiedziała lepiej. A kiedy będziesz wiedziała lepiej, rób lepiej.

 

Odnoszą się one oczywiście do każdego człowieka, ale Zena uważa, że kobiety, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie, są o wiele bardziej osądzane niż mężczyźni.
Jedną z misji życiowych Zeny jest wzmocnienie pozycji kobiet, które miały mniej szczęścia niż ona, z powodu nieświadomych rodziców, mężów lub zwykłej biedy. Jej cel? Pokazać im, że można stworzyć udany biznes, zachowując równowagę między rodziną i niezależnością, dziećmi i niezależnością, odpowiedzialnością i prawami, obowiązkami i marzeniami.

Więcej na: http://rulang.pl

 

Autor

Redakcja wytlumaczone.pl